jakub-egit-życie-dzialalność-żydzi-dolny-śląsk-osadnictwo-żydowskie-na-dolnym-śląsku
Kopia unknown
Kopia S0104b
previous arrow
previous arrow
next arrow
next arrow

„ZIEMIA OBIECANA”

(1945 – 1948)

Po II wojnie światowej Dolny Śląsk stał się szczególnym miejscem dla społeczności żydowskiej w Polsce. Decyzje Wielkiej Trójki zmieniające granice w Europie doprowadziły do jednej z największych „wędrówek ludów” w historii. Zmianie uległy granice Rzeczypospolitej, która utraciwszy kilka województw na Wschodzie, otrzymywała w ramach „rekompensaty” dawne tereny Prus, w tym Śląsk z jego największym miastem – Wrocławiem. Obszar ten stał się swoistym polskim „Dzikim Zachodem”, gdzie w dogasającym pogorzelisku II wojny światowej można było budować swoje życie od nowa. Nie dziwi zatem, że przybyli tutaj ocalali z Holocaustu Żydzi oraz ci, którzy umknęli przed niemiecką machiną śmierci do ZSRR.  Wrocław stał się centrum żydowskiego życia na Dolnym Śląsku,a wkrótce dołączyły doń Dzierżoniów i Bielawa. Powstały nowe instytucje, szkoły, synagogi i organizacje, które wspierały odbudowę społeczności żydowskiej. Wydawało się, że Dolny Ślask stanie się nową Ziemią Obiecaną. Przyszedł jednak pogrom kielecki i rosnąca niechęć repatriantów wobec Żydów. Jakub Egit, przewodniczący Wojewódzkiego Komitetu Żydów Polskich, nazwał w końcu osadnictwo żydowskie Wielką Iluzją.

Liczby

Po zakończeniu działań wojennych na Dolnym Śląsku było około sześciu tysięcy Żydów. Byli to w większości więźniowie obozów pracy, głównie filii Gross Rosen. Większość z nich zamieszkała w powiatach dzierżoniowskim, wałbrzyskim, jeleniogórskim i kłodzkim. Ludzie przemieszczali się. Ci, którzy przed wojną nie byli obywatelami polskimi, udawali się do swoich miejsc zamieszkania. Większość chciała jednak wyjechać na Zachód. Władze komunistyczne zachęcały do osiedlania się Żydów na Dolnym Śląsku. Już rok po wojnie liczba członków społeczności żydowskiej gwałtownie wzrosła i osiągnęła 100 tysięcy. 

Przybywali również repatrianci, wysiedleńcy z ziem Rzeczypospolitej, które po II wojnie światowej zostały wcielone do Związku Radzieckiego. Największymi ośrodkami, w których Żydzi zaczynali nowe życie, stały się: Dzierżoniów, Wrocław i Wałbrzych. Wśród nich nie było członków przedwojennych niemieckich gmin żydowskich, bo wojnę przeżyło około 300 osób. Podjęły one bezowocną próbę odbudowy struktur wrocławskiej gminy żydowskiej. Polscy Żydzi nie byli tym zainteresowani, bo przeszkodą było niemieckie pochodzenie i brak zaufania. Niemieccy Żydzi w rezultacie opuścili Dolny Śląsk.

Nowa gmina

Niemal 700-letnia historia wrocławskiej gminy żydowskiej skończyła się  fizyczną eksterminacją przez rząd niemiecki. Niewielu ocalałych Żydów, rozsianych po całym Dolnym Śląsku, nie odtworzyło  dawnych struktur. W 1945 r. rozpoczął się zupełnie nowy rozdział w żydowskiej historii regionu.

Już w czerwcu zaczął działać Wojewódzki Komitet Żydowski pod kierownictwem Jakuba Egita. Komunistyczne władze pozwoliły na organizację jiszuwu, struktury na kształt żydowskiego okręgu autonomicznego. Miał on powstać na Dolnym Śląsku z siedzibą w Dzierżoniowie, gdzie zamieszkało najwięcej Żydów.  

Odradzanie się życia żydowskiego na Dolnym Śląsku było imponujące. Centralny Komitet Żydów w Polsce na nowo powołał do życia Towarzystwo Ochrony Zdrowia Ludności Żydowskiej w Polsce, które jesienią 1946 r. otworzyło na Dolnym Śląsku swoje oddziały. Wkrótce pojawiła się sieć kilkunastu ambulatoriów, przychodni i punktów felczerskich, również dentystycznych, oraz największy szpital w Wałbrzychu im. Dawida Guzika. Blisko Synagogi Pod Białym Bocianem siedzibę znalazła Żydowska Kongregacja Wyznaniowa. Do 1948 r. funkcjonowało już 26 żydowskich szkół, w tym baletowa, dwie muzyczne, w których językami wykładowymi były jidysz i hebrajski.

Środowiska żydowskie były niejednolite, dominowało podejście syjonistyczne, religijne czy propaństwowe. Stąd duża różnorodność powstających szkół. Jedną z najważniejszych była placówka działająca początkowo przy ul. Włodkowica. Zbyt małe pomieszczenia oraz rosnąca liczba uczniów spowodowały, że szkołę przeniesiono do budynku przy ul. Pereca (Żelazna 57). W nowym miejscu zaczęła funkcjonować jako szkoła żydowska im. Szolema Alejchema, która aż do likwidacji była największa w Polsce. Szczególne znaczenie miały także przedszkola, jedno z nich miało za patrona Janusza Korczaka. Rozwijało się szkolnictwo zawodowe, a Organizacja Rozwoju Twórczego prowadziła kursy zawodowe, m.in. ślusarski, krawiecki i radiotechniczny.

Życie kulturalne

Żydzi współtworzyli powojenne życie kulturalne Dolnego Śląska. Dzierżoniów na krótko stał się najważniejszym miastem żydowskim w Polsce. Symche Natan wyreżyserował tu pierwszą po wojnie sztukę teatralną na podstawie tekstu Szolema Alejchema pt. „Krwawy żart”. W Dzierżoniowie występowały orkiestry, śpiewały chóry. Do połowy 1946 r. w tym niewielkim dolnośląskim mieście działało kilkadziesiąt mniejszych i kilka większych instytucji kulturalnych. Od 1946 r. we Wrocławiu istniał Dolnośląski Teatr Żydowski (Niderszleziszer Jidiszer Teatr), pod dyrekcją Idy Kamińskiej, z wybitnym reżyserem Jakubem Rotbaumem.

Na całym Dolnym Śląsku powstawały grupy teatralne i inne lokalne inicjatywy, m.in. w Wałbrzychu, Świdnicy, Zagórzu Śląskim. Rozwijała się prasa, w wysokim nakładzie wydawano „Nowe Życie – Trybunę WKŻ na Dolnym Śląsku”. Ożywioną działalność prowadziło wydawnictwo „Niderszlezje”, które specjalizowało się w publikacjach w języku jidysz. Powstawały również produkcje filmowe. W słynnym dokumencie „Der jidyszer jiszuw in Niderszlezien” z 1946 roku popierano przynależność nowych ziem do Państwa Polskiego.  Natomiast stworzenie żydowskiego pawilonu podczas Wystawy Ziem Odzyskanych zostało zablokowana przez władze państwowe. To była zapowiedź tego, że działalność Żydów na Dolnym Śląsku, tak silna w pierwszym roku po wojnie, już od 1946 roku musiała zacząć słabnąć.

Tygiel

Żydzi przybywający na obszar Dolnego Śląska w pierwszych powojennych miesiącach próbowali odtwarzać swoje życie po tragedii wojny i Holocaustu. Pojawiały się jednak codzienne problemy oraz konieczność odnalezienia się w nowym miejscu, w którym obecni byli jeszcze Niemcy i coraz większe rzesze przesiedlanej ludności polskiej. Były wprawdzie nieliczne próby odwetu na ludności niemieckiej, ale jakakolwiek zemsta nie była tak ważna. Stawała się jednak ona istotnym elementem światowej polityki, na którą zwykli ocalali nie mieli wpływu. Na Dolny Śląsk przybyli Żydzi ortodoksyjni, liberalni oraz grupy lewicowe, przedwojennego PPS-u, Bundu, a także grupy, które jawnie sprzyjały nowemu systemowi. Działały również ugrupowania syjonistyczne, działające na rzecz utworzenia niezależnego państwa żydowskiego na terenie Palestyny. Był to istny tygiel.

Życie religijne

Przybywającym na Dolny Śląsk Żydom bardzo szybko pozwolono stworzyć Żydowską Kongregację Wyznaniową. Władze komunistyczne zrobiły to już 6.02.1945 r., na trzy miesiące przed zdobyciem Wrocławia przez wojska radzieckie. Życie religijne wrocławskich Żydów skupiło się wokół jedynej niezniszczonej Synagogi pod Białym Bocianem. Wkrótce zaczęły działać instytucje gminy żydowskiej, w tym szkoła wyznaniowa Talmud – Tora. Pod zarząd Kongregacji trafiły także dwa żydowskie cmentarze: stary przy ul. Ślężnej i nowy przy Lotniczej. Oprócz wspomnianej synagogi działały również: tzw. mała synagoga – Szul, zwana dzienną, znajdująca się nieopodal synagogi, oraz sale modlitewne na wrocławskim Ołbinie. Niewielkie zniszczenie tej dzielnicy sprzyjało odradzaniu się życia, bo tu osiedlali się polscy repatrianci. Dwie sale modlitewne dla Żydów znajdowały się przy ul. Żeromskiego i Oleśnickiej. Tam też działały magazyny z żywnością oraz koszerne jatki. Funkcjonowała mykwa, która przetrwała działania wojenne, oraz Stowarzyszenie Bikur Chojlin, które odpowiadało za chorych i najbiedniejszych członków gminy. Powinności religijne prowadził od 1946r. rabin Szulim Trejstman.

Jaworska pamiątka grozy

Prężnie rozwijająca się gmina żydowska w Jaworze została zniszczona w czasach rządów nazistowskich. Przetrwały po niej liczne ślady, w tym funkcjonujący od początku XIX w. cmentarz przy obecnej ul. Czesława Miłosza. W wyniku powojennego ruchu ludności w Jaworze osiedliła się kilkusetosobowa grupa Żydów, funkcjonująca w ramach Komitetu Żydowskiego i Kongregacji Wyznania Mojżeszowego. Społeczność ta przejęła cmentarz żydowski, na którym w przededniu święta Jom Kipur, 4 października 1946 r., zorganizowała nietypowy pochówek, na pamiątkę zbrodniczych działań Niemiec w okresie II wojny światowej. W obecności przedstawicieli partii politycznych, organizacji żydowskich i polskich pochowano tałesy oraz pewną partię mydła RIF, która, z dużym prawdopodobieństwem, była wykonana z tłuszczu pomordowanych więźniów. W uroczystości wzięło udział ponad 150 osób. Ta wyjątkowa ceremonia przypominała o losie milionów pomordowanych Żydów, a dla władz komunistycznych miała być także manifestacją wobec zbyt niskich wyroków w Norymberdze dla zbrodniarzy niemieckich. Sam cmentarz wykorzystywany był do roku 1958, a w roku 1974 został ostatecznie zamknięty. Zdewastowany doczekał w 1990 r. wpisu do rejestru zabytków, a w XXI w. częściowej renowacji.

Emigracja

Dolny Śląsk był dla jednych Ziemią obiecaną,  dla innych jedynie przystankiem w wielkiej powojennej tułaczce. W latach 1946-47 władze komunistyczne nie stawiały większych przeszkód w emigracji Żydów, ale bieda, wyczerpanie i akty antysemityzmu odbierały wielu Żydom ochotę na pozostanie w Polsce. Po pogromie kieleckim w lipcu 1946 roku Jakub Egit wymógł na władzach miejskich ochronę dla Żydów i dla komitetów. Od tej pory strażnicy z bronią stali u wejścia Komitetu, co pogłębiało frustrację i poczucie wyobcowania.

Działanie legalnych partii syjonistycznych na Dolnym Śląsku i aktywność Brichy (organizacji zajmującej się pomocą europejskim Żydom w emigracji do Palestyny) oraz innych instytucji pomagających w emigracji stanowiły dodatkową zachętę do wyjazdu. Należy pamiętać, iż w tym czasie ruch ludności, zwłaszcza żydowskiej, był na Dolnym Śląsku ogromny. Na początku 1949 roku mieszkało na Dolnym Śląsku ok. 50 tys. Żydów, a według jednego z ostatnich spisów ludności żydowskiej z późnej wiosny tego roku zarejestrowanych było już tylko 43 135 osób narodowości żydowskiej. Pod koniec 1948 roku zmienił się też, początkowo przychylny, stosunek ZSRR do Izraela. W ślad za tym zmienił się także stosunek do ludności żydowskiej we wszystkich krajach bloku wschodniego. Stopniowej likwidacji uległy więc żydowskie partie syjonistyczne coraz mniej przychylnie widziane przez komunistyczne władze PRL.

Wielka fala emigracji z lat 1949-1950 przyniosła radykalne zmniejszenie liczby ludności żydowskiej we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku oraz ostateczny kres marzeniom o autonomicznej strukturze osadnictwa żydowskiego w powojennej Polsce.  Marzenie o nowym życiu okazało się wielką iluzją.